N. uważa, że jest tygrysem. Przynajmniej tak deklaruje. Bycie tygrysem nie jest bez znaczenia dla pozostałych domowników. Próbowaliście kiedyś mieszkać z tygrysem?
N. wie, że tygrysy skaczą. Z jakiegoś powodu N. uważa, że większość zwierząt skacze, a więc w jej mniemaniu i tygrysy poruszają się w ten sposób. Może jest w tym trochę naszej winy – mojej i mamy N. – bo za dużo jej opowiadaliśmy o królikach, kangurach i myszoskoczkach. To czysty przypadek, wizerunki tych zwierzaków były akurat w książeczce, a N. je zapamiętała. Kiedy więc N. chce podkreślić, że jest tygrysem, to skacze – skacze po łóżku, zeskakuje z foteli, kanapy albo biurka.
Dziecko naśladuje zwierzęta
Tygrysy też się wspinają, to kolejny autorski wkład N. w motorykę tych pręgowanych kotów. A więc N. się wspina, np. po drapaku (ku rozpaczy naszych kotów, ale cóż – tygrysy to też koty, a więc muszą się wspinać po kocim drapaku). Tygrysy śpią w tygrysiej norze (budowanej z poduszek w rogu kanapy) albo na specjalnym kocim posłaniu na parapecie. Musieliśmy więc dokupić dwa kolejne posłania, bo N. wygoniła koty z ich miejsca.
To że N. jest tygrysem, nie zawsze widać na pierwszy rzut oka, dlatego N. musi to podkreślać, np. kiedy jest pytana o imię. Rodzina i znajomi już mniej więcej znają nowe wcielenie N., inaczej jest w przypadku obcych. Zdarzyło się, że starsza pani na placu zabaw postanowiła zapytać tę dziewczynkę warczącą podczas wspinania się po drabinkach, czemu wydaje takie dziwne dźwięki. N. odpowiedziała, że warczy.
Pani nie pociągnęła wątku i zmieniła temat, pytając o imię. – Tygrys! – padła odpowiedź. To jednak nie spotkało się ze zrozumieniem i pytanie zostało powtórzone jeszcze dwa razy. N. coraz bardziej zniecierpliwiona odpowiadała, że jest tygrysem. Starsza pani oznajmiła, że jak N. nie wie, jak się nazywa, to ona zapyta tatę. „Tygrys!” – odpowiedziałem od razu.
Tygrysy rozrabiają
Ja i mama N. przekonaliśmy się, że tygrysy mają jeszcze jedną ważną cechę. Rozrabiają, a potem nagle znikają. Wytłumaczę na przykładzie. Ostatnio N. ma nowe przyzwyczajenie – różne rzeczy wrzuca za kanapę. Lądują tam elementy układanki, zabawki, książki, telefony komórkowe. Prosiliśmy N., żeby naszych rzeczy za kanapę nie wrzucać. Nic z tego. Tłumaczyliśmy, że telefony albo książki są nam potrzebne i się denerwujemy, kiedy nie możemy ich znaleźć. Bez rezultatu.
Kiedy rano spiesząc się do pracy, odsuwam kanapę, żeby wywlec stamtąd swój identyfikator do biura, zapytałem retorycznie, kto to tu wrzucił, odpowiedź nieco mnie zaskoczyła. N. stwierdziła, że zrobił to… jakiś tygrys. Dopytałem więc, czy to nie ona jest tygrysem. – Nie – brzmiała odpowiedź.
Zobacz także:
Spacerowe mieć albo być: „N. zrozumiała, że coś może być jej – nam zaczyna brakować rąk”
N. jako świadoma i autonomiczna jednostka – „Będę uważać!” nie zawsze się sprawdza…
Zabraliśmy N. na basen. Musieliśmy, domagała się tego, odkąd dostała… buty!