Mimo ogromu badań naukowych i niezwykłego rozwoju technologicznego, nikomu jeszcze nie udało rozwiązać zagadki śmierci – tego, co dzieje się z nami, kiedy odejdziemy z naszego życia tutaj. Zadaniem na tu i teraz jest pogodzenie się z nieobecnością najbliższych i oswojenie własnej śmiertelności. Czy możemy to zmienić? Czy nadal będziemy mówić o śmierci tak jak o seksie – po cichu i za zamkniętymi drzwiami?
To ostatnie zdanie należy do Stephen’a Levine’a, amerykańskiego poety i terapeuty, autora bestsellerów m.in. „Gdybyś miał przed sobą rok życia. Eksperyment na świadomości” i „Kto umiera?”, książka, która milionom pomogła przełamać tabu umierania. Rozparci wygodnie w swoich fotelach, oglądamy codzienne wiadomości, w których giną tysiące osób. Myślimy, że nas to nie dotyczy i wydaje nam się, że jesteśmy nieśmiertelni – pisze Levine. Gdyby udało nam się uświadomić sobie fakt przemijania, łatwiej byłoby nam zrozumieć sens istnienia. A tak? W krajach dobrobytu wartość człowieka mierzy się jego stanem posiadania, co najpewniej jest przyczyną przywiązania do „młodego” ciała. Miliony wydane na operacje plastyczne, kosmetyki, farby do włosów, wszystko po to, aby odrzucić naukę ze starzejącego się ciała. Można odnieść wrażenie, że ponosimy karę za to, że jest się starym. Choroba nie jest kluczem do zbadania naszego stosunku do życia lub zrozumienia lęku przed śmierci, tylko nieszczęśliwym zrządzeniem losu. Boimy się spojrzeć na naszych bliskich w trumnie, dlatego pozwalamy na przykrycie ich gruba warstwą makijażu. Odczuwamy paniczny lęk przed śmiercią, chociaż jest ona zjawiskiem naturalnym, która nikogo nie ominie, ale potrzebujemy jej, aby kontynuować zarówno życie wewnętrzne, jak i zewnętrzne. Życie staje się bogatsze, kiedy zaczynamy uznawać, że nie istnieje gwarancja, która pozwoli nam przeżyć dzień dzisiejszy. Tylko chwila obecna jest realna – pisze Levine. „Towarzyszyłem tym, którym dopiero śmierć w pełni przywróciła życie i wzmocniła ich w poczuciu, że jakaś część ich osoby zachowuje ciągłość, pozostając niezmieniona mimo rozpadu ciała. Spotkałem też takich, którzy, choć dotąd żyli w lęku, w obliczu śmierci potrafili otworzyć się i doznać oczekiwanego uczucia spełnienia”.
O śmierci przy kolacji
Według Michaela Hebba, autora książki „Porozmawiajmy o śmierci przy kolacji”, przełamanie tego tabu to sprawa niecierpiąca zwłoki. Wymyślił on filozofię death dinners, która polega na spotykaniu się i wspominaniu zmarłych. Między innymi, bo autor zachęca także do fantazjowania na temat własnej śmierci, co oczywiście jest najtrudniejsze, bo wiąże się z przekraczaniem granic, na które większość z nas nie jest gotowa. Rozmowy mogą jednak sprawić, że uwolnimy się od strachu, a śmierć stanie się naturalną koleją rzeczy. Dlaczego przy jedzeniu? Bo autor twierdzi, że stół biesiadny jest najważniejszym tyglem kulturowym, jaki mamy jako ludzie. „Nadszedł czas, by zmierzyć się z tym, co nieuniknione, i potrzebujemy w tym celu inicjatywy oddolnej – musimy stawić czoła własnej śmiertelności gromadnie, a nie jako wyizolowane jednostki. Pogrzeby, kancelarie prawne i szpitale nie powinny być jedyną przestrzenią, w której konfrontujemy się z odchodzeniem ukochanych osób. Taka rozmowa nie może nabrać odpowiedniej głębi, gdy jesteście przerażeni, przytłoczeni i smutni. Dzieje się tak tylko wtedy, gdy czujemy się komfortowo i nie znajdujemy się w sytuacji kryzysowej”. Podobno coraz więcej ludzi spotyka się i rozmawia o bliskich, którzy odeszli. Te spotkania mają moc oczyszczającą, a nawet jeśli nam się wydaje, że rozmawiamy o śmierci, to przecież wiadomo, że to nic innego tylko rozmowa o życiu.
Zobacz też: Żałoba po śmierci bliskiej osoby – jak poradzić sobie ze stratą?
Jak przeżyć żałobę?
Mąż Long Litt Woon zmarł nagle. Została niewyobrażalna pustka, zniknęła połowa jej życia, przeszłość i przyszłość,. W teraźniejszości rządzi smutek i żałoba. Long zapisuje się na kurs zbierania grzybów, a później pisze fascynująca książkę („Powrót do życia”), która jest dziennikiem wychodzenia z żałoby, przewodnikiem po nowym życiu. To podróż do cudownego, innego świata, niesamowite spotkanie z naturą, nowymi ludźmi. „Dzisiaj mogę powiedzieć, że moja wdowia podróż przez krajobraz smutku i żałoby stopniowo zmieniła się w wędrówkę ku nowej wiośnie. Dzięki zewnętrznym i wewnętrznym podróżom życie ukradkiem do mnie wróciło, a ja niespodziewanie poczułam się nowa sama dla siebie”.
Zobacz też: 10 rzeczy, których nauczyłem się po Twojej śmierci, wzruszający post brytyjskiego taty
Życie po śmierci
Po dziś dzień nikomu nie udało się znaleźć żadnych konkretnych, naukowych dowodów na to, co dzieje się z nami po śmierci – pisze doktor Brian Boxer Wachler w książce „Inteligencja percepcyjna. Jak mózg tworzy iluzje i złudzenia”. „Nasze rozumienie zawiłości ludzkiego mózgu jest co najwyżej powierzchowne. Nasza niewiedza na temat śmierci człowieka i tego, co następuje po niej, jest jakiś miliard razy większa”. Jak pisze autor, wielu filozofów i naukowców nie neguje życia po śmierci albo istnienia życia, a ludzie wiary nie potrzebują, aby zmarli, których przywrócono do życia, pokazali im paszport ze stemplem „bramy niebios”. Doktor Boxer nie zaprzecza istnieniu duszy czy życia pozagrobowego, ale stwierdza, że brakuje nam jakichkolwiek dowodów na życie po życiu. Czy mamy do czynienia ze wzmożoną aktywnością elektryczną mózgu, spowodowaną zbyt wysokim stężeniem dwutlenku węgla we krwi? Potrzebujemy czasu, żeby to zrozumieć, chociaż może to się nigdy nie zdarzyć. To fascynujące spojrzenie na to, jak postrzegamy świat, a raczej jak nasz umysł nam na to pozwala.
Stephen Levine – Kto umiera Wyd. Szafa
Michael Hebb – Porozmawiajmy o śmierci przy kolacji Wyd. Prószyński i s-ka.
Long litt Woon – Powrót do życia Wyd. Literackie
Brian Boxer Wachler – Inteligencja percepcyjna Wyd. Samo sedno