Jeśli lubisz Obcego

Skończyłeś właśnie maraton sagi „Obcy” i czujesz pustkę? Szukasz czegoś, co da Ci podobną dawkę kosmicznego horroru, napięcia i filozoficznych pytań o naturę życia? Oto filmy, które powinny znaleźć się na Twojej liście – każdy z nich oferuje coś, co sprawiło, że pokochałeś uniwersum ksenomorfów.

„The Thing” – klaustrofobia i paranoja w najczystszej formie

Jeśli najbardziej podobał Ci się oryginalny „Obcy” ze względu na atmosferę grozy i izolacji załogi, „The Thing” Johna Carpentera (1982) to pozycja obowiązkowa. Amerykańska baza antarktyczna. Grupa ludzi odciętych od świata. I coś, co może przybrać postać każdego z nich.

Film Carpentera to mistrzowski przykład tego, jak budować napięcie nie przez efekty specjalne (choć te są tu wybitne i praktyczne), ale przez paranoja i brak zaufania. Każdy może być „tym” – i ta niepewność sprawia, że nie wypuszczasz oddechu przez całe dwa godziny. Efekty praktyczne tworzone przez Roba Bottina są legendarne i wciąż robią wrażenie ponad 40 lat po premierze.

Obejrzyj „The Thing” zimą, najlepiej wieczorem. Atmosfera antarktycznej zimy potęguje uczucie izolacji i beznadziei, które jest kluczem do pełnego doświadczenia tego filmu.

„Event Horizon” – horror w głębokim kosmosie

„Event Horizon” (1997) to film, który zadaje pytanie: co jeśli statek kosmiczny mógłby podróżować przez czarną dziurę… i wrócić skądś, gdzie nie powinien? Załoga ratunkowa dociera do zaginionego statku badawczego tylko po to, by odkryć, że cokolwiek tam wróciło, nie jest już ludzkie.

To jeden z najbardziej przerażających filmów science fiction lat 90., który łączy elementy horroru kosmicznego z psychologicznym terrorem. Scenografia statku, mroczna atmosfera i poczucie, że zło nie jest tylko fizyczne – to wszystko sprawia, że „Event Horizon” przypomina „Obcego” w najlepszym wydaniu. Sam Ridley Scott przyznał, że film jest godnym następcą jego dzieła.

„Blade Runner” i „Blade Runner 2049” – pytania o człowieczeństwo

Jeśli w „Obcym” (szczególnie w prequelach) najbardziej zaciekawiły Cię filozoficzne pytania o początek życia i granice człowieczeństwa, musisz obejrzeć oba „Blade Runnery”. Co ciekawe, oryginalny „Blade Runner” (1982) również wyreżyserował Ridley Scott – twórca pierwszego „Obcego”.

Pierwszy film pyta: czy sztuczna inteligencja może czuć? Czy replikanci, będąc stworzonymi, mają prawo do życia? „Blade Runner 2049” (2017) idzie dalej: co definiuje człowieczeństwo i czy pochodzenie ma znaczenie? Oba filmy są wizualnie oszałamiające, z przepiękną ścieżką dźwiękową Vangelisa (część pierwsza) i Hansa Zimmera (część druga).

„Annihilation” – biologiczny horror science fiction

„Annihilation” (2018) to wizualnie oszałamiający film o grupie naukowców, którzy wchodzą do „Migoczącego” – strefy, gdzie prawa biologii i fizyki przestają obowiązywać. DNA miesza się między gatunkami, rośliny przybierają ludzkie kształty, a sami bohaterowie powoli tracą siebie.

Jeśli w „Obcym” fascynował Cię aspekt biologiczny – cykl życiowy ksenomorfów, ich ewolucja i adaptacja – to „Annihilation” zabierze Cię w jeszcze dziwniejszą podróż. Film stawia pytania o mutacje, ewolucję i to, co oznacza być sobą, gdy Twoje DNA miesza się z czymś innym. To horror egzystencjalny opakowany w piękną, ale niepokojącą wizualnie opowieść.

„Moon” – samotność w kosmosie

„Moon” (2009) Duncana Jonesa to kameralna opowieść o człowieku pracującym samotnie na stacji księżycowej. Tuż przed końcem trzyletniego kontraktu zaczyna dostrzegać dziwne rzeczy. Czy to izolacja wywołuje halucynacje, czy coś jest nie tak?

W przeciwieństwie do serii „Obcego” tutaj nie ma potworów – prawdziwe horrory są znacznie bardziej przyziemne i dotyczą korporacyjnej chciwości i ludzkiej natury. Sam Rockwell w roli głównej jest wybitny, a niskobudżetowa produkcja dowodzi, że do dobrego science fiction nie potrzeba wielkich pieniędzy – wystarczy dobry scenariusz i atmosfera.

Każdy z tych filmów oferuje coś, co sprawiło, że pokochałeś „Obcego” – czy to klaustrofobiczny horror, filozoficzne pytania o człowieczeństwo, czy wizualnie oszałamiające wizje przyszłości. Który obejrzysz pierwszy?

Artykuł sponsorowany